Odpowiedzi prosimy przesyłać na adres:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Kto pierwszy ten lepszy!

   Tomek położył się na wygodnym posłaniu w cieniu przewiewnego szałasu. Długo błądził wzrokiem po bezchmurnym niebie, rozmyślając jednocześnie o zadzierzgniętej w tym dniu przyjaźni z tak niezwykłymi towarzyszami wyprawy. 
   Puszył się nawet nieco monologując w duchu: 
   "Nikt z moich kolegów  w Warszawie nie może się poszczycić nawet znajomością z prawdziwym podróżnikiem. A tymczasem taki wytrawny łowca dzikich zwierząt jak pan Smuga sam zaproponował mi swoją przyjaźń! Poza tym pan bosman Nowicki też nie jest pierwszym lepszym marynarzem.  A jaki mir ma u załogi "Aligatora"! Na wszystkie jego polecenia majtkowie służbiście odpowiadają  "Ay, ay sir!" i spełniają je bez szemrania. Takich to ja mam przyjaciół! Ponadto przecież jestem synem dowódcy ekspedycji łowieckiej..." 
   Przyjemne rozmyślania sprawiły, iż w końcu zasnął z błogim uśmiechem na ustach. Spał kilka godzin. Gdy się przebudził, było już ciemno, na niebie migotały gwiazdy. Jednocześnie dobiegały go głosy towarzyszy gwarzących przy ognisku. Zaniepokojony natychmiast podniósł się i szybko podszedł do nich. 
   - Dlaczego nie zbudziliście mnie? - zagadnął z wyrzutem. - Niewiele brakowało, a przespałbym całe polowanie! 
   Mężczyźni uśmiechnęli się do niego. Ojciec, robiąc mu miejsce obok siebie, uspokoił go: 
   - Nie obawiaj się! Mamy jeszcze czas. Dopiero co zapadł wieczór. Dingo zwykle wychodzą  na łowy koło północy.  
   Tomek przysiadł przy ojcu. 
   - Piękne są tutaj noce w stepie, tylko mogłoby być trochę chłodniej - zagaił Smuga przerwaną rozmowę.


Powodzenia!